Dawno, dawno temu, kiedy jeszcze nie było komputerów, Internetu ani telefonów komórkowych, żył sobie chłopiec, który miał na imię Marek. Kiedy był jeszcze bardzo mały, podczas zabawy w fikołki i przekręcanie się na dyszlu bramy złamał sobie rękę. Chora ręka nie chciała się zrosnąć i chłopiec musiał długo przebywać w szpitalu, a potem w sanatoriach, gdzie lekarze, stosując różne zabiegi, pomagali mu wrócić do zdrowia. Marek miał wtedy tylko pięć lat i był najmłodszym pacjentem, dlatego starsze dzieci straszyły go, że zostanie całkiem sam, a jego rodzice nigdy już po niego nie wrócą.
Było ciężko, ale Marek się nie poddawał. Szybko nauczył się czytać i zaczął żyć przygodami bohaterów z książek o kapitanie Nemo, zdobywcach Mount Everestu, bieguna północnego i południowego oraz wielu innych ciekawych ludzi, podróżników, malarzy i pisarzy. Marzył, że tak jak oni będzie kiedyś odkrywał świat i robił same ciekawe i interesujące rzeczy. Marzenia te dały mu siłę, aby nie przejmować się żartami i docinkami starszych kolegów, bo żył przecież w innym świecie i tylko na chwilę, kiedy musiał, powracał na szpitalne łóżko albo do sanatorium.
Zaczął też uczyć się robić zdjęcia, zdobywać jak najwięcej umiejętności i starał się nie marnować czasu na użalanie się nad sobą. Potem podążał za swoimi marzeniami i czegokolwiek w życiu by nie robił, zawsze pamiętał o Gwieździe Polarnej i biegunach, a patrząc nocą na niebo, na Wielki Wóz, wiedział, że jest nieodkryty świat leżący daleko za horyzontem.
Z czasem nauczył się wielu rzeczy i z małego Mareczka stał się dorosłym Markiem. Nie zapomniał jednak o swych dziecięcych marzeniach i często, wbrew innym dorosłym, którzy pukali się w głowy i mówili „to nie ma sensu" albo „to jest niemożliwe", albo „to się nie uda", robił to, w co od dawna wierzył.
Jego dziecięce marzenia stały się z czasem rzeczywistością. Duży Marek zdobył biegun północny i południowy i po raz pierwszy zatknął tam polską, biało-czerwoną flagę. Przeszedł też Pustynię Gibsona w Australii, przepłynął jachtem oceany i wszedł na wiele gór, nieraz bardzo, bardzo wysokich.